ręce wycierał o skronie
kapało
ciągle mało
więc ciął więcej
w podzięce
za udany los
ona po pijaku pisała że kocha
szukała szminki na dnie morza
trzymali ją
za Instagram i słowo
za krocze
będę szarpać się z myślami
zanim zacznę szarpać z wami
postaw znicz
a na przyszłość milcz
może sam Bóg nam dopomoże
i opamiętasz się narodzie
morza głębokie dzielą nas od rozumu
moja skrucha
jak szeptucha
skromna i uboga
choć do Boga
mi daleko
a że ja wylewna
królewna
ze srebra
stopiłam się ze wstydu
trzy sąsiadki płaczą wspólnie
wszystkie wkrótce skończą w trumnie
chata pusta bez gości
bez litości dla bliźniego
zapytał pana
czy widział bociana
bo tego wieczora
choć zostanie tatą
w jej oczach już zawsze będzie szmatą
błahostki tworzą pełny obraz
na ścianie w grubej złotej ramie
niech żyje szept
co wymamrotał
siedmiokrotnie
siedem bluzgów i siedem życzeń
księżniczka z królem
i z bólem
co ją słowem katuje
poznała pół – światu
konkretnego kwiatu
odłożyła konewkę
chwyciła sakiewkę
teraz była panią
bandytki tak mają
nie bała się nocy
nikt jej nie zaskoczył
spójrz w górę spójrz w gwiazdy
spadają
nie udają lotu
położą się wspólnie
w mięciutkiej trumnie
białej jak duchy
białej od skruchy
wśród szeptów wśród krzyków
wśród szlochów i ryków
biali rodzice zajdą szarością
choć jeszcze bije od nich miłością
dostali więcej niż chcieli
wydali więcej niż mieli
nie zostawiaj mnie samej
pokornie znów zbiorę swoje resztki z paneli
|